Nakrywanie stołu to sztuka sama w sobie. Czytaliście książki o upadającej arystokracji, która przymierała głodem, ale srebrnej zastawy nie odpuściła, bo trzeba trzymać poziom? No, to tak nie robimy, ale też gliniane naczynia są zasadniczo tańsze niż srebrne, więc można sobie pofolgować przy nakrywaniu.  

Bardzo lubię łączyć naczynia, które zrobiłam z moją ukochaną starą, angielską porcelaną. Nie potrafię się zdecydować, co lubię bardziej, bo z jednej strony moje niebiesko-białe talerze mają nieodparty urok, ale z drugiej strony naczynia do serwowania wolę gliniane, ponieważ dłużej utrzymują temperaturę.

Chłodna lemoniada z glinianego dzbana jest cudowna, a zanim się poda gorące jedzenie, można je z glinianym półmiskiem przechować w rozgrzanym piekarniku. W glinianych naczyniach można piec i zapiekać unikając przekładania do ładniejszych „na stół”, a po skończonej uczcie beztrosko wpakować do zmywarki.